Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/57

Ta strona została przepisana.

— To niczego nie dowodzi. Można być łagodnym względem innych, kiedy się nad sobą samym ma władzę. I ja również jestem łagodną, — nieprawdaż? a kiedy się tém chwalę, przerażam panią, przyznaj sama.
— Nie przerażasz mię tak bardzo jak sądzisz, ale widzę, że markiz jeżeli cię nie przeraża to niepokoi. Nie mogłabyś mi powiedzieć, jak go uważasz?
— I owszem niczego więcej nie pragnę; poczekaj pani. On jest... tém, coby za czasów Ludwika XIII lub XIV nazwano panem skończonym — i takby go odmalowano: „piękny jeździec, zręczny we wszystkich rodzajach broni, dowcipny, przyjemny w rozmowie, człowiek wielkich manier, cudowny w tańcu!” Kiedy to wszystko powiedziano o jakim człowieku światowym, trzeba było zamknąć oczy i o nic więcéj nie pytać! Zasługa jego była w całym komplecie. Kobiety dzisiejsze są więcej wymagające, a ja jako mała mieszczanka miałabym prawo zapytać, czy ten feniks ma serce, naukę, sąd i parę cnót domowych. Rodzina Dietrichów jest bardzo uczciwa, nie ma wad, u pani, co jesteś prawdziwie wielką panią, zauważyłaś-że mamy bardzo dobry ton: pochodzi to z tąd, że jesteśmy bardzo czyści a zatém bardzo dumni. Śmiem utrzymywać, że streszczam w sobie całą dumę i całą czystość mojéj nizkiéj rasy. Doskonałości więc szlacheckie bardzo mię mało wzruszają, jeśli niema cnót człowieka uczciwego, a ja o markizie de Rivonnière nie wiem nic więcéj nad to, co o nim mówią. Chcę wierzyć, że nie oszu-