Strona:PL G Sand Cezaryna Dietrich.djvu/95

Ta strona została przepisana.

chrześcjańskiéj; a po raz pierwszy w życiu znajduję się w obec osoby, która wszystko nicuje i widocznie jest względem mnie uprzedzoną. Wszelka niesprawiedliwość oburza mię i dręczy. Chcę wiedzieć przyczynę wstrętu pana.
Napróżno protestowałem w słowach grzecznych, mówiąc o zupełnéj swéj obojętności; odpowiedziami dziwnemi sofizmatami. A! moja droga ciociu, nidyś mi nie powiedziała prawdy o twojéj wychowance. Znając cię jako prawą i prostą, zdaje mi się, że ta młoda przewrotnica musiała cię nieraz na męczeństwo wystawiać, bo ona jest przewrotną, zapewniam cię; niemogę znaleść innego wyrazu. Nie mogę ci powtórzyć całéj naszéj rozmowy: przedstawia się ona w méj głowie chaotycznie jeszcze, jakby sen jakiś dziwaczny; ale jestem pewny, że ona mi powiedziała że ją kocham, że moja względem niéj nieufność jest tylko zazdrością. Kiedy się broniłem, mówiąc żem nie zachował upomnienia jéj postaci, ona utrzymywała, że kłamię i że mogę jéj wyznać prawdę, bo onaby się nie obraziła, wiedząc — tak mówiła — że między osobami w naszym wieku przyjaźń u mężczyzny zaczyna się nieodwołalnie, fatalnie, od miłości dla kobiety.

fZapytałem, być może trochę grubijańsko, czy ta fatalność była wzajemną.

(— Na szczęście, nie — odpowiedziała tonem drwiącym aż do goryczy, któremu zaprzeczał wzrok mający bez wątpienia na celu przebić mię.
Wtedy, pojmując, że nie mam do czynienia z ma-