Strona:PL Gabriela Zapolska - Menażerya ludzka.djvu/172

Ta strona została uwierzytelniona.

— Trzeba, jaśnie panie.
Seweryn ujął powiększające lusterko i, postąpiwszy do okna, bacznie się szyi przyglądał.
— Znika? — co?
Paweł zbliżył się także.
— Znika, jaśnie panie.
— Przygotuj wodę!
— Dobrze, jaśnie panie.
Seweryn położył lusterko i rozpinać począł kurtkę.
Paweł rozesłał na podłodze ceratę, poczem rozwinął i ustawił gumową balię a przy niej rodzaj polewaczki z kauczukowym wężem.
— Peniuar wygrzany?
— Wygrzany, jaśnie panie!
Seweryn powoli zdjął kurtkę i za chwilę tors jego muskularny, wspaniały, lśniący zabłysnął w półcieniu pokoju.
Promień słońca ślizgał się po tem różowem ciele o ciemnawych, sinawych tonach.