Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/130

Ta strona została przepisana.

krotnie przeszedł mimo drzwi sklepowych. Wczoraj późnym wieczorem, zamykając okno, dostrzegłam go jak stał naprzeciw, paląc papierosa. Dlaczego on tu przychodzi? dlaczego nie pozostawia mnie w spokoju! I bez tego czuję się tak rozgoryczoną i zbuntowaną, że jedna kropla a kielich będzie nadto pełny...

JOJNE
(wsuwając głowę).

Czy można wejść, Małko?

MAŁKA.

Wejdź, Jojne. Dlaczego odchodzisz ze sklepu? Jenta może cię potrzebować.

JOJNE
(nieśmiało).

Bo mnie smutno bez ciebie, Małke!

MAŁKA.

Zobaczymy się wieczorem i będziesz zemną razem, mój biedny Jojne!

JOJNE.

Ja bez ciebie nie mogę się ani chwili obejść, Małke (siada w kuczki przed nią i bierze ją za rękę). Jaką ty masz delikatną rękę, Małka... jak moja odświętna chustka... a jak ją całować, to jakby się miód piło, albo makagigenkuchen jadło (całuję ją w rękę). Jabym cię nikomu, Małka, nawet za dziesięć tysięcy, nawet za dwadzieścia pięć tysięcy rubli nie oddał, bo ja z tobą jestem bardzo szczęśliwy i ja ciebie bardzo kocham.