Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/291

Ta strona została przepisana.
PIEKARZ.

Tyby się nie śmiał, żeby ty miał żonę i czternaście dzieci!

SZMULE.

U ciebie, Szender Sokstenbried jest czternaście dzieci?

PIEKARZ.

Czternaście, jak jeden nic!

SZMULE.

Nyl co to za liczba... czternaście dzieci? Ty miej piętnaście... to wtedy?

Fircen kinder nie radość,
Niekompletny tak sendel,
Dzieciów całe piętnaścioro,
To dopiero piękny mendel!

A co? jaki ze mnie poet!

AWRUMEL
(który przechodzi przez izbę i myje sobie ręce w misce).

Poet?... Ty, Szmule, ty jesteś poet!

(Śmieje się smutnie).
SZMULE.

Jestem poet, bo układam wiersze.

AWRUMEL
(j. w.).

Wiersze? to są wiersze?

SZMULE.

A co ma być, stara wrono? Może ty umiesz ułożyć wiersze? A ja ci ułożę wiersze na fajkę, na twój garb, na nos Sokstenbrieda i na