Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. III.djvu/297

Ta strona została przepisana.

siły nie miał. ja wiem, że on dużo biedy przeszedł... Co chcesz, Jojne! on był tylko pobożny...

JOJNE
(z goryczą).

Tak, on był tylko pobożny, tak jak ja był tylko handlarzem. Jego ojciec przeznaczył na pobożnego, a mnie ojciec przeznaczył na handlarza. U nas zawsze przeznaczają z góry — i żony i mężów i na to, co robić się ma w życiu. I powiedzą, od dziecka: ty będziesz ludzi oszachrowywał — a ty będziesz udawał pobożnego. I nieszczęście dla tego, kto się sprzeciwi!... Nieszczęście, nędza i głód, albo on wrócić znowu do tego, co mu przeznaczone, musi! (Po chwili). Ale ja nie wrócę; ja matce odpowiedział, żeby ona to, co po ojcu zostanie, oddała moim braciom. Oni z tego zrobią tysiące — w nich jest duch Firułkesów; oni nie będą mieli pół sklepik, oni będą mieli całe sklepy na Marszałkowskiej, albo na Nowym Świecie i dzieci swoje przeznaczą także na wielkie kupcy, już takie kupcy, co to się kapcany przed nimi kłaniają. I oni będą bardzo miłosierne i dobre ludzie dla takich, co są suche gałęzie na drzewie i nie umieją zarobić; a jak zobaczą takiego, jak ty, jak ja — jak zobaczą, jak za nami dzieci będą krzyczeć i kamieniami rzucać, to powiedzą: Patrzcie, to biedne warjaty, im trzeba szpital ufundować, żeby ludzie nie powiedzieli: u żydów nędza jest, a bogate serca nie mają! (po chwili). Niechby oni te pieniądze, co oni dają na do-