Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/130

Ta strona została przepisana.

ANTONIEWSKA (zrywając się). Jezus Marja. Dziewiąta a ja nie byłam jeszcze w mieście! Teraz nie dostanę nic porządnego. Widzisz, widzisz, co się przez ciebie dzieje.

(Jadwiga zrywa się i szuka kapelusza).

ANTONIEWSKA. Gdzie idziesz nieuczesana? aieubrana?
JADWIGA. Idę do was, idę z tobą.
ANTONIEWSKA. To niemożliwe... powtarzam ci po raz ostatni! Dziś jest wieczór dla Podczaszyńskich, prawdopodobnie dziś się oświadczy! Nie rób nam tej hańby! nie bądź egoistką! nie rób skandalu!...

(Jadwiga opiera się o stół).


SCENA PIĄTA.
KORSKI. — ANTONIEWSKA. — JADWIGA.
ஐ ஐ

ANTONIEWSKA. A! to pan panie adwokacie...
KORSKI. Tak. Zięć pani był u mnie, idąc do biura, to co mi powiedział, skłoniło mnie, ażebym tu przyszedł.
ANTONIEWSKA. Czy to... co do... rozwodu?
KORSKI. Nie. Pan Ryskiewicz mówił ze mną ogólnikowo na wypadek, gdyby pani Jadwiga trwała w swym zamiarze i chciała się z nim rzeczywiście rozstać.