Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/155

Ta strona została przepisana.

Moja pani, bo my tu właściwie w najlepszym celu... My jesteśmy delegatki towarzystwa podnoszenia kobiet...
ŻELAZNA (trochę zaniepokojona). Wielmożne panie mają pozwolenie z policji?
DAUMOWA (z uśmiechem). Nie, ale sumienie nam wydaje pozwolenie! My spisujemy i dowiadujemy się z czego jaka dziewczyna żyje... no... Zresztą chodzi o oto... Czy panna Maliczewska dobrze się prowadzi?
ŻELAZNĄ (po chwili). Ta ja się nią opiekuję.
DAUMOWA. Właśnie, właśnie i to bardzo, bardzo dobrze... Ale zawsze...
HISZOWSKA. Tak, czy nie...
ŻELAZNA Nie! (po chwili). Ja, proszę wielmożnych pań, jestem gdowa, chrześcijańska gdowa i nigdy bym czegoś takiego pod dachem nie trzymała.
DAUMOWA. To bardzo piękne...
HISZOWSKA. Więc pani ręczy za prowadzenie się panny Maliczewskiej.
ŻELAZNA. A, na co to? Ja ręczyć nie ręczę. Tylo mówię, że niby teraz...
DAUMOWA. No mniejsza... (do Hiszowskiej:) Niech pani napisze: „Panna Maliczewska zostaje pod opieką zacnej kobiety...“ (do Żelaznej:) Nazwisko... bo zapomniałam...
ŻELAZNA. Anna Żelazna.