Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/16

Ta strona została przepisana.

SŁUGA (do siebie pomrukując). O!... to!... (chwila milczenia, sługa zrezygnowana stoi podedrzwiami. Jadwiga powoli odrywa czoło od okna i odwraca się).
JADWIGA. Czy się już wykąpał?
SŁUGA. Zdaje się... bo wołał o szlafrok...
JADWIGA. Zapomniałaś przygotować? to źle... (idzie w kierunku kuchni, drzwi się nagle otwierają i przez drzwi wylatuje para pantofli, rzucone ręką Ryskiewicza — pantofle trafiają Jadwigę, która z uczuciem wstrętu usuwa się).
JADWIGA. O!...
SŁUGA. No!... macie!...
GŁOS RYSKIEWICZA (za sceną). Nie te pantofle... filcowe!...
JADWIGA. Daj filcowe... (sługa idzie do sypialni, wzruszając ramionami — wraca — niesie parę innych pantofli — podaje przez drzwi i później zakłada ręce i stojąc podedrzwiami mówi).
SŁUGA. No... wiecie... gdyby to pani kazała tak koło siebie skakać, to jeszcze... ale pan! to jeszcze w żadnej służbie tego... (urywa na delikatny znak Jadwigi, ukazującej jej drzwi do kuchni. Jadwiga powraca na dawne miejsce koło okna — dzwonek w przedpokoju).
JADWIGA. Idź Kasiu otwórz.
SŁUGA (idzie do drzwi na prawo). To proszę pani Szydełkiewicz!
JADWIGA. Trzeba było powiedzieć, że pan się kąpie.