Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/163

Ta strona została skorygowana.

STEFKA. I ty trzy razy takeś bolał ojcowsko?
EDEK. Cztery. Na obstalunek trzy, a dla siebie czwarty.
STEFKA. Ty za mało bierzesz.
EDEK. Nie dadzą... No... usuń się... Jeszcze Demostenesa połknę...
STEFKA (pakuje się coraz więcej na stół). Ty, co to jest Spinoza?
EDEK. Filozof.
STEFKA. Żyd — bo Baruch.
EDEK. Żyd.
STEFKA. Co on zrobił?
EDEK. Fi-lo-zof! Skąd ci przyszło.
STEFKA. To Osterlo — ta z chórów dostała taką rolę. My bardzo się naradzały, co to. Żadna nie wiedziała. Ty mi napisz na kartce co to — to ja im powiem. Dobrze? Ja ci dam cukierków. Ta Osterlo ma szczęście. Ona mówiła, że to przez to, że ona ma proste nogi do trykot, to jej dali. Ale to nieprawda, bo ja mam jeszcze prościejsze... Tylko ona ma kochanka, co jest z dyrektorem na ty i przez to ma protegę. Ah, psia kość słoniowa, żeby mi znaleźć kogo, co by był z dyrektorem na ty! (przewala się na stole). Żeby mi to znaleźć!
EDEK. Uważaj co robisz!