Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/17

Ta strona została przepisana.

SŁUGA. Powiada, że ma ważną sprawę.
JADWIGA. Niech wejdzie i zaczeka! (sługa wraca do przedpokoju; wchodzi Szydełkiewicz.

SCENA DRUGA.
JADWIGA — SZYDEŁKIEWICZ.
(Szydełkiewicz — mężczyzna lat 50, ubrany dość ubogo, ubranie zasypane pyłem ceglanym i poplamione wapnem, broda blond, wygląd spracowany, stroskany — mnie w ręku kapelusz — wszedłszy kłania się niezgrabnie. Jadwiga kłania mu się od okna i w milczeniu wskazuje krzesło).
ஐ ஐ

SZYDEŁKIEWICZ. Ja zaczekam...
JADWIGA. Tak... mąż zaraz przyjdzie... (chwila milczenia — wreszcie Szydełkiewicz kaszle niespokojnie). Hm — hm.
GŁOS RYSKIEWICZA (z lewej). A kto tam przyszedł?
SZYDEŁKIEWICZ. To ja Szydełkiewicz.
GŁOS RYSKIEWICZA. A czego? — pan? po co?
SZYDEŁKIEWICZ. Dziś sobota — wypłaty.
GŁOS RYSKIEWICZA. No to co?
SZYDEŁKIEWICZ. Nie mam czem ludzi popłacić.
GŁOS RYSKIEWICZA. Mnie djabli do tego... wybrał pan wszystko! Resztę zapłacę, gdy czas w kontrakcie wymieniony przyjdzie.
SZYDEŁKIEWICZ (hamując się w gniewie). Panie! miejże pan litość.