Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/171

Ta strona została przepisana.

STEFKA. To niewiele.

(krząta się koło swoich rzeczy teatralnych, układa sukienkę balową, wachlarz, kwiaty w koszu, staje, patrzy na Dauma chwilę, nagle parska śmiechem).

DAUM (ciągle siedząc). Z czego się panienka śmieje?
STEFKA. Pan ma dobrą głowę (chwila milczenia, Stefka siada i zaczyna fastrygować na baletowej spódnicy wstążki. Jest odwrócona tyłem do Dauma, nareszcie odwraca się i patrzy na niego). Właściwie — co pan tu chce?
DAUM. Kamienicę kupuję. Oglądam.
STFEKA. Kamienicę? to pan musi być bogaty.
DAUM. Tak sobie.
STEFKA. Niema „tak sobie“. Albo bogaty, albo nie bogaty. Trza porządnie gadać. (po chwili). Pan żonaty?
DAUM. Tak.
STEFKA. A dzieciaty.
DAUM. Tak.
STEFKA. A jakie żona ma imię?
DAUM. Ewa.
STEFKA (do publiczności grubym głosem). Jak „w dziejach grzechu“.
DAUM. Gdzie?
STEFKA. E! pan nie czytał. Pan nie wygląda na takiego coby książki czytał.