Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/28

Ta strona została przepisana.

zabawne być panną na wydaniu i mieć trzeci rok osiemnaście lat?
ANTONIEWSKA. A cóż innego ma kobieta robić, jak nie iść za mąż — choćby dlatego, żeby ulżyć rodzicom.
JADWIGA. Mama znów niesie srebra do zastawu?
ANTONIEWSKA. Nie — dziś właśnie wykupiłam, bo jutro mają być Poddębscy na obiedzie. Mają podobno na wsi brata... może tam co będzie i uda się dla Zosi. — Pojutrze znów srebro zaniosę. — No... co mam robić? Pod koniec miesiąca nigdy nie wystarczy, a ojciec, znasz go — żeby pokrajać go w kawałki, grosza nad to, co daje, nie dołoży. Daje 70 rubli, płaci sługę, kupuje węgiel, herbatę...
JADWIGA. Kawa do mamy należy...
ANTONIEWSKA. Naturalnie... ciężko... goście... (wskazując na Zosią). Panna na wydaniu!... Czasem trzeba kotlet do herbaty, czasem wino... Ojciec o niczem słyszeć nie chce. (Zapalając się). No... sam mnie do tego zmusza! (Orjentując się). Ale... ty tak nigdy nie rób!
JADWIGA. Choćbym chciała nie mogę. Wszak to, co dostałam, nie srebro, ale platerowane.
ANTONIEWSKA (zmieszana). Ach!... już sprawdziłaś?
JADWIGA. Nie ja, ale mój mąż.