Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/253

Ta strona została skorygowana.

miłość bujna, szeroka, swobodna, bez pęt, bez ograniczeń...
HALSKI (patrząc smutnie na nią). Tej nie masz pani dojść i za dużo masz kultury serca i ducha. A przytem przeszłaś taki czyściec na erotycznym szlaku, że możesz sięgnąć po najwyższe wartości życiowe w tym kierunku — po miłość jednego człowieka.
RENA. Czy to dla ciebie jest teraz najwyższą wartością miłosną?
HALSKI. Tak.
RENA. Mówiłeś i żyłeś inaczej.
HALSKI. Lecz w głębi duszy miałem zawsze tę tęsknotę do zżycia się i odczucia z jedną dla mnie tylko istniejącą kobietą, bo marzeniem moim było stopić istnienie mojej kochanki i przesączyć je w moją krew, ale jako element czysty, nieskazitelny, doskonały i bez skazy... Rozumiesz Reno... bez skazy.
RENA. Tak, rozumiem to teraz, rozumiem. Mnie pierwszy mężczyzna, który inicjował w świat zmysłów — nauczył pogardzać zmysłami. Ciebie zaś twoje kochanki nauczyły pogardzać miłością.
HALSKI. I dały mi teraz przesyt. Ach! czuję zbliżającą się ku mnie melancholję tych, którzy żyli tylko dla zmysłów.
RENA. Jeszcze czas, ocknij się pan!