Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/263

Ta strona została skorygowana.

FILA. Tak. I to właśnie najfatalniejsze. I przyznani się panu, że...
HALSKI. Ja w to nie wierzę, ja w to nie wierzę.
FILA. No to jest pan naprawdę zaślepiony.
HALSKI. To jest jakaś intryga — mistyfikacya.
FILA. (litościwie) Doprawdy, że mi pana żal. Ale ja dam panu dowód ustny. U mnie w pokoju jest autor tego listu. Czy chcesz go pan widzieć...

(Halski milczy).

FILA. Ja panu radzę — niech się pan z nim zobaczy. To dziecko jeszcze. Z niego będzie łatwo wszystko wyciągnąć, zwłaszcza, że jest bardzo rozżalony. Przyślę go panu. A jeszcze jedno. Sądzę, że pan nigdy Renie nie powie, że to ja pana naprowadziłam na drogę rozumu. Wyrządziłoby mi to dużą krzywdę. Jestem trochę od Reny zależna...

(kłania się i odchodzi do swego pokoju)


SCENA DWUNASTA.
HALSKI, KASWIN.
(Halski stoi nieruchomy, za chwilę z pokoju Fili wypada Kaswin blady — zobaczywszy Halskiego zatrzymuje się)
ஐ ஐ

KASWIN. Pani Fila mówiła mi, że... to jest... proszę pana (stawiając się) jestem na pana rozkazy.
HALSKI. Czy to pana list?
KASWIN. Mój.