Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/90

Ta strona została przepisana.

jednej z jego kochanek. Nie przeczył, tylko się śmiał. Potem zwrócił się do Sperellego:
— Co ci to tego wieczora? Szukała cię przed chwilą twoja kuzynka. Teraz tańczy z moim bratem. Oto jest.
— Patrz! — wykrzyknął Filip del Galio. Albonico powróciła. Tańczy z Giannetfem.
— Powróciła także Muti, tydzień temu — rzekł Ludwik. — Co za śliczne stworzenie!
— Czy jest tu?
— Jeszczem jej nie widział.
Andrzej zaląkł się w sercu, że z którycheś z tych ust wypadnie jakaś złośliwa uwaga o niej. Lecz przejście księżny Isse popod ramię z ministrem duńskim zajęło przyjaciół. Nie mniej przeto czuł, że go podżega awanturnicza ciekawość i chęć nawiązania rozmowy do imienia umiłowanej, dla wiadomości, dla wybadania; lecz nie odważył się. Mazurka się skończyła; gromadka rozleciała się. „Ona nie przychodzi! Ona nie przychodzi!“ Wewnętrzny niepokój wzrastał w nim tak straszliwie, że zamierzył opuścić salony, gdyż zetknięcie z tym tłumem było dlań nieznośne.
Odwracając się, ujrzał zjawioną u wnijścia galeryi księżnę Scerni, z ambasadorem francuskim pod ramię. W jednej chwili spotkał się z jej spojrzeniem i oczy obojga w tejże chwili zdawały się mieszać ze sobą, przenikać się, pić siebie wzajem. Oboje czuli, że się nawzajem szukali; oboje czuli równocześnie, że pośród tego rozgwaru, wstępuje im w dusze milczenie i, że, rzekłbym prawie, otwiera się przepaść, w której cały świat otaczający znika pod jedną jedyną przemożną myślą.
Weszła w galeryę, ozdobioną przez Caraccia, gdzie