Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/110

Ta strona została przepisana.

cił mowę. Potym spał, o ile mogli zauważyć. W nocy czuwali przy nim, nad ranem spostrzegli, że umarł.
— Tak powinni wszyscy umierać! — zauważył Olaguten, który wyciągał ich na to opowiadanie, wybadywany wzajemnie o pogodę, o wiatr, o stan ziemi, którędyśmy przechodzili. Pytali go cośmy za jedni i dokąd dążymy.
Ludzie ci nie widzieli w śmierci nic nadzwyczajnego — dla nich była to rzecz tak naturalna, prosta, że nie było tak dalece o czym mówić.
Weszliśmy do środka zobaczyć zwłoki. Cicho, spokojnie leżał sobie, jak posąg z wosku, z czołem wysokim i wyrazem twarzy tak czystym, jak gdyby to były królewskie zwłoki.
Trumnę zimną, czarną, stanowiło sześć heblowanych desek, złożonych i pozbijanych w rozmaity sposób. Ozdobiona była rogiem obfitości i krzyżem z podpisem: «Spoczywaj w spokoju» i tym podobnemi upiększeniami wiejskich estetów. Stała na ławie, na samym środku izby. Na stołkach i ławach naokół siedzieli ludzie potrzebni do obrzędu, z jed-