Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/15

Ta strona została przepisana.

twarz jaśniała radością, gdy znalazł wyraz dostatecznie gryzący lub trafne porównanie, gdy był w dobrym humorze, naprzykład podczas uczty, gdy podniósł się i przemawiał «na cześć radcy stanu Selmera, który był jako ów stary świerk od wiatru pochylony, wyrastający ponad bagniskiem, ciemniejący, tracący gałęzie i opuszczony przez ptaki niebieskie» lub «na cześć» konserwy, która przepowiada swój blizki koniec, nie troszcząc się o to, jak się wreszcie sprawa rozstrzygnie; albo gdy w kółku dobrych znajomych puszczał się na żarty i drwiny z tego, co w jego oczach nie było świętością! Żaden zwrot nie był mu za silny, gdy się rzucał na wszystko «co zgniłe,» co «przeżyte», na wszystko, co «stało na drodze i tamowało rozwój lub co «leżało i rozkładało się szeroko, a zaciemniając, dławiło wszelkie życie.» Widziałem też to oblicze bledniejące od ognia wewnętrznego, kiedy oko — mieniąc się zielonością — rzucało iskry elektryczne, gdy z zapałem mówił o tym, co «pcha sprawę naprzód» i o tych, którzy «idą przed siebie.»