były to najczęściej stare kosztowne klejnoty, należące widocznie do jego rodziny; a przyjmowanie ich ścieśniało, mimo mej woli, węzły pomiędzy nami. W owych czasach rzadko się zamieniało listy, i w tych niewielu, jakie do domu pisałam, nie wspominałam o panu de Tourelle, wszelako po jakimś czasie dowiedziałam się ze zdumieniem, że pani Ruprecht zawiadomiła ojca o świetnej partji, jaka mi się trafiła, i prosiła go o przybycie na zaręczyny. Nie przypuszczałam wcale, żeby aż tak daleko zaszło; na tę moją uwagę Ruprechtowa wybuchnęła oburzeniem.
— Jakto — rzekła — więc przyjmowałaś starania pana de Tourelle, jako nadskakiwania, kosztowne dary, a teraz wahasz się, czy wyjść za niego? Cóż to za postępowanie!
No, i miała poczęści rację, tylko że ja byłam bardzo młoda, niedoświadczona i że nie miałam wielkiej ochoty poślubienia pana de Tourelle, przynajmniej tak nagle. Cóż tedy miałam zrobić, musiałam ulec woli silniejszej od mojej.
Dowiedziałam się później, iż były pewne trudności; oto ojciec i brat życzyli sobie, żebym wróciła do domu i żeby moje zaręczyny i wesele odbyło się w starym młynie; wszelako pani Ruprecht, pan de Tourelle, a nadewszystko Babetta, byli temu przeciwni. Tej ostatniej zależało na tem, żeby uniknąć kłopotu, przytem zazdrosna pewno była, żem robiła napozór partję o tyle świetniejszą. Niestety, gdyby to można wszystko przeczuć i przewidzieć!
Mój ojciec zatem z bratem przyjechali na zaręczyny; mieli zatrzymać się w oberży w Karlsruhe przez dwa tygodnie, poczem ślub miał się odbyć.
Strona:PL Gaskell - Szara dama.djvu/20
Ta strona została uwierzytelniona.