Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/107

Ta strona została przepisana.

czyło spojrzeć na jej prześliczne biodra. Nieco przed obiadem ukazał się generał i powiódł nas do sali, gdzie przedstawił damom obu oficerów. Pani Querini dąsała się trochę, gdyż uroda uroczej Francuski, przyćmiła ją nieco, pocieszyła się nieco, chwaląc się swą w istocie niezłą francuszczyzną. Kapitan milczał, gdyż nikt nie mówił z nim po łacinie. Rozmowa jednak toczyła się swobodna, a ożywiona dowcipem młodziutkiego oficera. Nawet rozchmurzyła się pani Giuletta. Poczęliśmy się rozchodzić około wieczora, generał powiedział mi na pożegnanie: — Życzę panu miłej podróży i wiele przyjemności w Neapolu. — Na razie jadę do Parmy, będę służył za tłumacza tym dwom oficerom, którzy się nie rozumieją. — Rozumiem i nie dziwię się — uśmiechnął się generał. Oddaliłem się cały przejęty myślą o zdobyciu Francuski, która mnie zupełnie podbiła. Zdecydowany na miłą awanturkę, przybywszy do hotelu, pytam kapitana, czy zamierza dyliżansem pocztowym jechać do Parmy? — Mam bowiem powóz — dodaję i mogę panu odstąpić w nim dwa miejsca. — To prawdziwe szczęście — mówi Węgier. — Niech pan będzie tak dobry zwrócić się z tem do Henryki. — Czy pozwoli pani towarzyszyć sobie do Parmy? — Bardzo chętnie, jeżeli panu wystarczy nasze towarzystwo. — Żałuję, że podróż zbyt krótką będzie. I pobiegłem czemprędzej kupić powóz, który istniał tylko w mej wyobraźni. Dowiaduję się, że właśnie jest powóz do sprzedania za dwieście cekinów, każę prowadzić się do remizy i znachodzę tam wspaniały angielski powóz. Właściciel jego, jakiś hrabia był właśnie przy kolacji, jak mi powiedziano. Udaję się więc do niego i proszę, aby nie sprzedawał tego powozu do jutra, poczem bardzo zadowolony powracam do hotelu i kładę się spać z głową pełną rozkosznych myśli.
Nazajutrz biegnę do hrabiego Dandini, kupuję powóz i pełen dobrej myśli oddaję się całkiem na usługi Henryce, która moje hołdy rzyjmuje bardzo życzliwie. Po obiedzie odjechaliśmy, staczając grzeczny spór o miejsca w powozie, kapitan chciał, abym usiadł obok Henryki, ja zaś wolałem naprzeciw niej. Zatrzymaliśmy się we Forli, dla jakiejś naprawki powozu.Po wesołej kolacji udałem się do mego pokoju. Nie chciałem kłaść się do drugiego łóżka w pokoju zajętym przez kapitana, nie chciałem bowiem wywołać zbyt drastycznej sytuacji, pragnąc, aby wszystko złożyło się bez przejść gwałtownych. W Bolonji spożyliśmy wyborną wieczerzę, coraz bardziej rozpłomieniony widokiem zachwycającej Henryki,