Strona:PL Giacomo Casanova - Pamiętniki (1921).djvu/124

Ta strona została przepisana.

w sielankowych swych sukniach. Dwie z nich umiały tańczyć Forlanę, musiałem więc na życzenie księcia popisywać się z niemi tym namiętnym weneckim tańcem. Wśród pląsów urocza pani burmistrzowa szepnęła mi tajemnie, że damy z Kolonji mają odjechać nazajutrz w południe. Byłoby to dla mnie zaszczytnem, gdybyś je pan zaprosił na śniadanie do Brühla. Proszę posłać każdej z nich bilecik z imieniem jej kawalera i zdaj się pan na hrabię Verita. który wszystko najlepiej załatwi. Osób będzie dwadzieścia. Byłem tak pod jej władzą i urokiem, że natychmiast proszę pazia, aby mnie wprowadził do hrabi. Z miną wielce uroczystą powierzam mu sprawę. — To jest łatwa rzecz — rzekł hrabia. — Napiszę zaraz bilet do ochmistrza. Ile pan chce wydać na to? Jak najwięcej. Dwieście, trzysta dukatów. Czy dosyć? — Dwieście wystarczy — mówi hrabia i poczyna zaraz bilet pisać. Ja zaś wychodzę i zwracam się do pazia, któremu z oczu figle patrzą, aby mi kamerdyner podał natychmiast spis nazwisk dam przybyłych z Kolonji, także ich kawalerów. Dostanie za to dwa dukaty. W niespełna godzinę miałem ów spis w kieszeni i opuściłem bal, oznajmiwszy mej damie, że wszystko załatwione po jej woli. Nim położyłem się spać napisałem ośmnascie bilecików, które nazajutrz o godzinie dziewiątej rano, kazałem oddać. Sam zaś pożegnałem hrabię Verita. który w imieniu księcia wręczył mi wspaniałą złotą tabakierkę, oprawną w brylanty z portretem księcia. Byłem bardzo wzruszony tym dowodem pamięci. Śniadanie miało się odbyć o pierwszej.
O dwunastej byłem już w pałacyku księcia, zwanym Brühl, będącym kopją Trianonu. W pięknej salce, nakryto stół, połyskujący śnieżną bielą weby, złoceniami przepysznej porcelany i zlotem nakryciem. Na kredensie mnóstwo naczyń srebrnych i złotych. Na końcu sali ustawione dwa stoły uginały się pod cukrami i butelkami wina. Kuchmistrz zwrócił się do mnie jako do amfitriona, zapewniając, że będę zadowolony. Niedługo poczęli zjeżdżać się zaproszeni, których witałem u progu z wyszukaną grzecznością. O pierwszej podano do stołu. Z rozkoszą wyczytałem zdumienie w oczach mojej pięknej, nad przepychem przyjęcia. Nie siadałem do stołu, lecz krążyłem dokoła, służąc damom, które w zamian podawały mi najsmaczniejsze kąski. Ostrygi zakrapiano szampanem który w towarzystwie tokaja, reńskiego, madery, malagi, Alicante i maraskina ożywiał humory. Deser był wybredny, przedstawiając portrety wszystkich książąt europejskich. Generał, który nie do-