marańcz i położyłem na stoliku, oczy otworzyły się szeroko napół zdumione, napół przerażone, a głębokie jak otchłań węgielna, źrenice zapaliły się, jakby łzą. Gdym przechodził po raz drugi wieczorem, skinął na mnie ręką, zbliżyłem się i widząc, że rusza wargami pochyliłem się, by słyszeć, co mówi.
„Czaju!“ zachrapało jego ostatnie życzenie.
Tej samej nocy skonał. I dopiero teraz na podrywce, jak żartobliwie nazywają stojące w przedpokoju szpitala nosze, wyniesiono go na świeże powietrze — do trupiarni.
„Cygan poszedł na wolność!“ — W ten sposób o śmierci zawiadomili nas jego towarzysze, a że akurat następnych dni zdarzyły się bardzo żylaste sztuczki — mówiono, że to niewątpliwie z cygana. Gdy się mięso poprawiło, zdecydowano, że cygan snąć już wyszedł i jednocześnie skończyła się pamięć o nim.
Kiedyś znów otrzymaliśmy wieść, że na trzecim oddziele znajduje się kryminalny
Strona:PL Gustaw Daniłowski - Wrażenia więzienne.pdf/104
Ta strona została uwierzytelniona.
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/1/1a/PL_Gustaw_Dani%C5%82owski_-_Wra%C5%BCenia_wi%C4%99zienne.pdf/page104-1024px-PL_Gustaw_Dani%C5%82owski_-_Wra%C5%BCenia_wi%C4%99zienne.pdf.jpg)