Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/13

Ta strona została uwierzytelniona.

czął opowiadać i uczyć nowych słów. Jak „zakluczyć” znaczyło zamknąć, a „jaczka” — bluzka.
Za domkiem był mały, śliczny ogródek. Wiele domków miało tutaj takie. Wandzia po obiedzie poszła tam z Jasiem. Niecierpliwie czekała na mamę, żeby pójść razem i zobaczyć miasteczko.
Tymczasem jednak miasteczko przychodziło do niej. Przez płot ciekawie zaglądali ludzie, którzy poznawali nowe twarze. Szły tam kobiety z koszykami, małe, ciekawe dziewczynki w haftowanych białych fartuszkach i chłopcy w trepach i welwetowych kurtkach.
Zaglądali i rozmawiali głośno między sobą:
— Co to za jedne?
— To te, co wczoraj wciągnęli. Jeich ojciec u pana Szczuki w browarze robi.
Wandzia poczuła nagle ze smutkiem jaka jest tutaj samotna. Wszyscy odchodzili sobie czystą, pełną ogródków uliczką, szeptali z sobą, śmieli się, a ona nie miała nikogo. Kiedy tylko mama otworzyła furtkę i westchnęła:
— Jak tu ładnie —,
Wandzia podbiegła do niej i zwierzyła się:
— Mamo, jabym chciała do szkoły. Czy tu tylko jest jakaś?
— Naturalnie — pocieszyła ją matka. — Zaraz po drodze zobaczymy, trzeba będzie postarać się naprawdę, żebyś się jeszcze mogła do szkoły dostać w tym roku.
— Ja też chciem do szkoły — wrzasnął Jasio.