Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/14

Ta strona została uwierzytelniona.

— Janek, chodź tu — zawołała Wandzia.
Za płotem ktoś roześmiał się głośno: — Janek zbił dzbanek… — zawołały dziecinne głosy.
Wandzia ucieszyła się. Całe szczęście, że wszędzie można było znaleźć urwisów.

III.

Szkoła znajdowała się przy ulicy, która wyglądała jak zdjęta z kolorowej widokówki. Domki po obu stronach białe, albo z cegły, z oknami pełnemi kwiatów.
Szkoła była dwupiętrowa, szara, ze sporym dziedzińcem. Cała ulica była wysadzana drzewami. Jeszcze nigdy nie widziała Wandzia tylu żywych roślin, ile tutaj.
Naturalnie, w Łodzi też były drzewa, ale stały przybłąkane gdzieniegdzie, zakurzone, blade, albo sztywno ustawione dla ozdoby. Tutaj były piękne, bujnie rozwinięte i wysadzono niemi prawie wszystkie ulice. Kiedy Wandzia podniecona i niespokojna weszła do budynku, opadła ją zaraz miła, znajoma wrzawa.
— V oddział na drugiem piętrze — odpowiedziała zapytana dziewczynka, przyglądając się jej.
Ale Wandzia już się do tego przyzwyczaiła. Taki jest los nowych, że im się wszędzie przyglądają.
Wandzia otworzyła drzwi klasy. Ze ścian popatrzyły znajome szkolne rysunki i wycinanki i trzydzieści par oczu dziewczynek, które skierowały się wszystkie na przybysza.