Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

— Jakbyśmy znaleźli, zniesiemy wdół — rzekła tajemniczo Ojda.
— Widzieliście u Wojteckiego scyzoryki? — spytał duży chłopiec — te nowe z białym perlmutrem[1] na trzy noże. Takibym kupił i aparat do fotografji, nie?
— Głupi — zawołał młodszy — jakbyśmy znaleźli, to pół miasta kupisz.
A Ojda na to:
— Nie, już myśmy z Bronkiem postanowili, że odrazu między ludzi na Luksusie podzielim i nowe domy się pobuduje…
— To jakby dla dużych najwięcej — rzekł Hubert — dla nas teżby coś wymyśleć trzeba.
— Dla nas — zamyśliła się Ojda.
— Mybyśma — rzekł mały z grubą laską — nad morze pojechali z wycieczką.
Ojda aż przystanęła.
— Najlepiej nad morze. Jazda. Szukać. Prędko.
— A może i nic niema — powiedział powątpiewająco Hubert.
— Jak niema to se idź, nie szukaj, sami poszukamy — obraziła się Ojda.
— Przecie idę — zawołał Hubert i wbił laskę, aż ugrzęzła i nie dała się ruszyć.
— Jest coś twardego, jak Boga kocham, jest — wrzasnął Hubert.

— Gdzie? — zawołali jedno przez drugie.

  1. masą perłową.