Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/33

Ta strona została uwierzytelniona.

— No, to chodź — powiedziała cicho.
Z kątów za niemi wybiegały dzieci, płosząc śpiące w słońcu koty.
— Ojda z Kongresówką — zawołał jakiś urwis.
Wtedy Ojda odwróciła się i z całych sił gwizdnęła przez zęby, cienko, przeciągle aż echo poniosło w stronę jeziora:
— Głupiiiii…

VI.

Pieniądze ze sprzedaży starczyły dla czterech dziewczynek. Nie wszystkim pozwolili jechać rodzice; nie pojechały wcale te, którym nie udało się przejść do VI-go oddziału; tak już zawsze w każdej radości musiała być kropla zmartwienia.
Zato pozostałe dziewczynki, po dniach wzruszenia, po trwożnem liczeniu zarobków, szczęśliwe i promienne, wybierały się na wycieczkę.
Dzień wstał w miasteczku różowy, niebieski i złoty, od jutrzenki, wody w jeziorach i blasku lata.
Na stacyjce pan naczelnik Lendzion już wiedział, że jedzie wycieczka, w okienku pan kasjer Wiewiórski szykował jeden bilet dla wszystkich i dziewczynki gęsiego stały z plecakami, odświętnie ubrane, rumiane jak sobotnie chleby.
Ojda nosiła granatową sukienkę, którą jej uszyła matka Wandzi. Wyglądała zupełnie inaczej niż zwykle i wspinała się teraz na palce, żeby