Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/46

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy dużo ryb łowi się tutaj? — Czy to już pełne morze?
Stary Kaszub na to po swojemu:
— Oho duza, duza. Są ta steinbuty, flondry, wangorze…
Nawet dziewczynki z Pomorza niebardzo rozumiały go, a już Wandzia ani słowa.
Kiedy mówił flondry to brzmiało jak flundry. Nie słuchała więc Wandzia, ale kręciła się na ławce i usiłowała odczytywać nazwy mijających je statków i łodzi.
Zasłaniała sobie ręką od słońca oczy i wykrzykiwała coraz: „Jasiek”, albo „Jaskółka”
Już kilka razy upominano ją, ale Wandzia nie mogła usiedzieć.
Bo żeby tak pomyśleć, ile widziało się tutaj, ile zdarzyło się ostatnio w całem życiu Wandzi. Najpierw z Fabrycznej Łodzi do Wąbrzeżna, a teraz nad morze.
Trzeba koniecznie, przynajmniej Krysi, napisać o swoich kolejach losu.
Zdaleka przemknął szybki kajak, fale miękko rozstępowały się przed nim i zwierały się znów.
Wandzia przechyliła się jaknajdalej, żeby odczytać nazwę. Nagle… z wszystkich ust wyrwał się okrzyk przerażenia. Ciemno zielonkawa woda prysnęła wysoko, obrzucając kroplami dziewczynki, Wandzia mignęła w powietrzu płóciennemi pantofelkami.
Pierwsza pani zawołała: Ratujmy — i rozpa-