Strona:PL Gustawa Jarecka - Szósty oddział jedzie w świat.pdf/48

Ta strona została uwierzytelniona.

dzi i suche z otwartemi pyszczkami licznych dziur, spracowane pantofle Ojdy.
— Przypieczętowałyście dziś waszą przyjaźń — powiedziała im tego dnia pani.

IX.

Prędko mija czas. Zwłaszcza wtedy, kiedy schodzi na nowych wrażeniach i przyjemnościach. Wszyscy, którzy odbywali wycieczki, wiedzą, że trzy dni to wtedy trzy godziny. Znów butersznyty, paczki i plecaki, ale tym razem na powrót. Trochę mniej gwarno, bo wszyscy są zmęczeni. Pokazywanie zakupów i wspomnienia.
— A Kamienna Góra? A port? Pamiętacie?
Niewszystkie pamiętają to samo najlepiej, ale jedno wie każda, jak było na łodzi.
„Wtedy odrazu Wandzia buch do wody, my krzyczymy, pani woła rybaka, a Ojda…”
Temi słowami sto razy powtórzono zdarzenie tym, które go nie widziały.
Za oknami wagonu znów przelatywały pola, łąki i miasteczka. Najwcześniej stracono z oczu morze, potem zjawiły się znajome już stacje, coraz bardziej znane im dalej w kierunku domu.
W oknie znów dumnie paradowała tabliczka z napisem: „VI Oddział Szkoły Powsz. w Wąbrzeżnie”.
— Szkoda, że tak krótko — westchnęła Oleńka.
— Ale jak dobrze, że udało nam się pojechać — Rzekła Ojda.