Strona:PL Hans Christian Andersen-Baśnie (1899) 345.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

potem zaś znów ją przywiązała do rena, który wesoło puścił się w drogę na północ. Wysoko w powietrzu iskrzyły się jaskrawe błyski, i przez całą noc gorzały przepięknie rumiane zorze północne. Dojechali wreszcie do mieszkania kumy i zastukali do jej komina, bo tam nawet drzwi nie było.
Wewnątrz chaty panował upał okropny, więc też kuma Eskimoski, kobieta nizkiego wzrostu i niesłychanie brudna, chodziła w lekkiej odzieży. Zaraz też obluźnila małej Marysi sukienkę i zdjęła buciki i rękawice, gdyż inaczej byłoby jej za gorąco, renowi zaś kawał lodu położyła na głowie, a potem zabrała się do przeczytania listu, pisanego na suchej rybie; odczytała pismo trzy razy z rzędu i, umiejąc je już na pamięć, włożyła rybę do garnka, boć ta się jeszcze zdała na obiad, a kuma była bardzo oszczędna!
Potem ren znowu opowiedział historyę małej Marysi, a kobieta tylko pomrugiwała małemi, rozumnemi oczkami, lecz nie mówiła ani słowa.
— Tyś bardzo mądra — odezwał się znowu do niej ren, — możebyś dała małej dziewczynce taki napój, żeby dostała siły dwunastu mężczyzn i pokonała Królowę Śniegu?
— Siły dwunastu mężczyzn? — rzekła kuma — toby się nie na wiele zdało! Potem, włożywszy na nos okulary, zdjęła z półki dużą skórę, zwiniętą w kształcie trąbki, i rozwinęła ją jak papier. Na skórze tej napisane były dziwne jakieś i duże litery i wyrazy, które kobieta zaczęła czytać tak gorliwie, że aż jej krople potu ściekały z czoła. Skończywszy czytanie, położyła skórę na miejscu i, rzuciwszy smutne spojrzenie na przybyszów, zamyśliła się głęboko.