Strona:PL Hans Christian Andersen-Tylko grajek tom I 172.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cokolwiek niżej? — odpowiedział Piotr Wik, — a toćby morze zalazło w samo brzucho statku! Ty, widzę, w marynarce nie masz nawet tyle rozumu co gęś, która przecie umie pływać choć nogami! Wy wieśniacy —! Już to święta musi być prawda, co piszą w książkach o czółnie, czyli o młodym okręciku. Zachciało się ludziom na wsi okrętu, lecz gdy nie byli w stanie kupić dużego, kupili czółenko małe, bo myśleli że to jest młode, co podrośnie. Puścili je tedy na pastwisko, lecz biedactwo ni razu jeść nie chciało, więc myśleli, że chore albo tęskni i zapłacili szyprowi, żeby przez rok jeszcze potrzymał przy matce, dopóki się samo jeść i pić porządnie nie nauczy. — Jakże też teraz kontente! — wołali, gdy ujrzeli kołyszące się czółno przywiązane do dużego okrętu! Już to z was wieśniaków dzielni marynarze! — Potem wywiadywał się o Krystyana, opowiedziano mu jego historyą i całą ucieczkę, co się zaś tyczyło chrzestnego, to, jak się wyrażał, najlepiej rzecz tę zostawić, jak wiatr nią pokieruje i wcale nie wpłynąć na te wody. Noc tę Elżbieta wraz z Łucyą przepędzić miały w mieszkaniu jego w mieście, sam zaś chciał zostać na okręcie, gdzie dla Krystyana także wynaleźć