Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 148.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wie, chodźmy teraz wszyscy razem dowiedzieć się jak się ma. Będzie mu przyjemnie.
— Chodźmy! chodźmy!
Przez drogę grono troskliwych o zdrowie uczonego powiększyło się jeszcze, tak, że gdy weszli do sieni, ledwo się w niéj pómieścić mogli.
Onego nie ma w domu — odpowiedział usługujący mu góral wychodząc na spotkanie gości.
— Wyszedł?
— Wyjechał.
Nastąpiła chwila grobowego milczenia. Poglądano po sobie wzajemnie z osłupieniem.
— Wyjechał! — powtórzył marszałek pierwszy, odzyskując dar słowa. — Wyjechał, tak nagle!
— Bez pożegnania! — zawołał ze zgrozą senator.
— Nie pooddawawszy wizyt! — dorzucił niemniéj zgorszony doktor.
— Nie przeczytawszy moich poezyi! — pomyślał Anatol Wiesław wznosząc oczy w niebo, jakby je wzywał na świadka tak bezprzykładnego występku.
— Ładnie nam się wywdzięczył za nasze przyjęcie! — krzyknął pan Gustaw.
— Nie! tak się postąpić nie godziło! — zawtórował pan Wiktor po raz pierwszy i ostatni,