Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 204.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wionych, wdzięczen jéj byłem prawie, że mi odsłaniała jeden więcéj szlachetny rys charakteru, za który czcić ją mogłem. Byli zapewne i są kochankowie czulsi, skłonniejsi do poświęceń, namiętniejsi odemnie, ale śmiało twierdzę, że nie było i nie będzie takiego, któryby silniéj wierzył w świętość swego ideału, niż ja w nią wierzyłem. Klara była dla mnie prawdziwą Clarą, jasną jak kryształ górski, czystą jak łza współczucia. Nie idzie zatém, abym ją był poczytywał za zupełną doskonałość; broń Boże, byłoby mnie to nawet martwiło, gdybym w niéj żadnéj wady dopatrzeć nie zdołał, musiałbym bowiem sam przed sobą do zaślepienia się przyznać, ale drobne przywary, z jakiemi się zresztą nie kryła, uważałem za naturalne konsekwencye jéj wyjątkowéj indywidualności, za cienie, jakie cnoty rzucać od siebie muszą i to mnie nie rozczarowywało bynajmniéj. Co nadewszystko ceniłem w ludziach: zgodność myśli ze słowami, a słów z czynami, to widziałem w Klarze i tego mi było dosyć, aby ją sobie wyidealizować w tym kierunku z krańcowością, do któréj zdolni są tylko nieidealiści. Mógł mi ktoś o niéj powiedzieć, że jest trochę upartą, odrobinę zalotną, ekscentryczną może i nie byłbym się z nim sprzeczał; gdyby jednak podejrzywał ją o cień fałszu czy obłudy, byłbym go nazwał świętokradzcą lub waryatem.
Że najlżejsze nawet kłamstwo ust jéj splamić nie mogło, tego byłem tak pewny, jak mojéj dla niéj