Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 225.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Przez drogę ciągle wąchałem wachlarz i sam nie wiem, zkąd mi przyszło wytwarzać sobie w myśli obraz właścicielki. Nie wiem także na podstawie jakiego rozumowania doszedłem do wniosku, ie musi być młodą, powabną, zdradziecko uroczą i niebezpieczną, jak te jéj perfumy, co zrazu sprawiają rozkosz, a późniéj cierpienie.
Przyszedłszy do domu, opowiedziałem matce o znaleźnem i oboje obejrzeliśmy wachlarz z takiém zajęciem, z jakiém pan mu się dzisiaj przypatrywałeś. Matce podobały się bardzo malowania, a jako znająca się na tych rzeczach, oceniła, że jestto przedmiot znacznéj wartości. „Wyobrażam sobie” — dodała — „jak będzie ucieszoną właścicielka, gdy zgubę odzyska.” — „Szkoda tylko” — rzekłem śmiejąc się, — „że się nie dowie, pod jakim adresem ma posłać uśmiech wdzięczności. Gdyby prócz imienia wyryte tu było i nazwisko, postarałbym się doręczyć zgubę osobiście.”
Nazajutrz udałem się do redakcyi Kuryera Warszawskiego, aby pomieścić stosowne ogłoszenie. Wchodząc, zobaczyłem dwie panie stojące przed kontuarem, za którym siedział młody człowiek i coś zapisywał w dużéj księdze. Zbliżyłem się, chcąc mu przedłożyć interes, jaki mnie sprowadzał. Ledwo jednak wymówiłem wyraz „Wachlarz”, jedna z pań, któréj twarzy dojrzeć nie mogłem, bo stała odwrócona, dobywając portmonetkę, podniosła żywo głowę, a młody człowiek