Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 236.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

do tego wniosku; ale wtedy powiedziałem sobie tylko, że istota, która mnie tak doskonale pojmuje, musi téż podobnie jak ja czuć i myśleć i mimowoli, przyszedł mi na pamięć fragment z „Dziadów”:

„W przyrodzeniu, powszechnéj ciał i dusz ojczyznie,
Wszystkie stworzenia mają swe istoty bliźnie... etc.”

— Widzisz pan — rzekła mi w końcu z uśmiechem — jakto czasem niebezpiecznie być poetą. Rozmawiamy ze sobą poraz pierwszy, a ja już pana znam prawie dobrze, pan mnie nic. Mogłabym z téj przewagi korzystać.
— Czy pani jesteś pewną — odparłem — że w swoich spostrzeżeniach, zdumiewająco trafnych, wyznaję, nie zdradzałaś także i siebie, że moje oczy nic w nich z pani własnego „ja” nie dopatrzyły?
Uśmiechnęła się dziwnie.
— Tak pan sądzisz? Przychodzi mi ochota poprosić pana wzajemnie o moją moralną fotografiję, ale dam pokój, nateraz; wiem naprzód, że byłaby nietrafioną.
Opuściłem dom mego kolegi, myśląc z pewną niecierpliwością o chwili, kiedy tam znów powrócę. Następnego tygodnia stawiłem się jeden z pierwszych na jego salonach. Nadzieja spotkania z tą, któréj towarzystwo tak mnie oczarowało, nie zawiodła mnie. Rozmawialiśmy ze sobą dłużéj jeszcze niż za pierwszym razem, wszakże bardziéj ogólnie. Umysł téj kobiety był zarówno