Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 261.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wodami swego towarzysza, że nie zauważyła zguby, którą los poraz drugi w moje ręce oddał.
Bolesne uczucie ścisnęło mi serce. Nie łudziłem się nadzieją, ale nie przypuszczałem, abym był odepchnięty z takim chłodem i lekceważeniem. Podwójnie mnie to zraniło. Zagryzłem usta do krwi i mimowoli ścisnąłem trzymany w ręku wachlarz, aż zachrzęściał.
W tej-że chwili uśmiechnąłem się sarkastycznie, bo mi przyszło na myśl, że nie wypada mścić się na kobiecie za brak wzajemności łamaniem jéj wachlarzy i zacząłem go oglądać, dopatrując możliwego uszkodzenia. Wtém wpadł mi w oko świeży napis na medalionie i... wszystka krew zawrzała mi w piersiach, cały salon w kółko się ze mną okręcił... To nie był tytuł piosenki. To był tylko jeden wyraz: Excelsior.
Co się ze mną działo w pierwszéj chwili, Bogu chyba wiadomo. Byłem w oszołomieniu. To słowo niespodziewane odbiło się w mojém sercu, jak niecofniony wyrok przeznaczenia, którego treść była mi jeszcze obcą...
Straszny niepokój szarpnął całą moją istnością, ale nie trwało to dłużéj nad jedno mgnienie oka, a potém nie czułem już nic, tylko szczęście, szczęście ogromne, które mi tryskało z oczu, szumiało w uszach i tętniało w skroniach.
Zdawało mi się, że każdy, kto na mnie spojrzy, tajemnicę moją odgadnie; odwróciłem się więc do okna przy którem stałem i wpół zakryty