Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 307.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

gdyby się mnie była zwierzyła, byłbym przecież temu zaradził!
— Byłbyś zaradził — odrzekła prawie sucho — jesteś zawsze optymistą, mój najdroższy (przyzwyczaiła się tak mnie nazywać), ale ja patrzę jasno i wiém, że jeśli twoja choroba potrwa z drugie dwa miesiące, będę musiała wyprzedać się do ostatniéj sukni!
Gdyby mnie kto rozpalone żelazo na świeżą ranę położył, nie byłby mi sprawił większego bólu. Dziś jeszcze wierzę, że moja żona nie chciała mi temi słowami dokuczyć, że powiedziała bezwiednie, to co myślała... lecz tego było dla mnie dosyć! Zacisnąłem zęby... nie dałem nic poznać po sobie, ale nazajutrz dźwignąłem się z łóżka. Chciała się temu sprzeciwić, prosiła mnie nawet ze łzami.., odpowiedziałem jéj łagodnie, lecz stanowczo, że wstać chcę i muszę i — czego człowiek siłą woli nie dokaże? — ja, który sądziłem, że jeszcze tygodnie całe z domu się nie będę mógł wychylić, w trzy dni potém poszedłem do mojéj pracowni, blady jak widmo, ledwo suwający nogami — ale poszedłem!
Odtąd, jakby coś niewidzialnego stanęło między nami. Kochaliśmy się niby zawsze, żyliśmy ze sobą zgodnie, nawet napozór czule, ale nie było to już to co dawniéj. Przez głowę mojéj żony przemknęła się już była jak wąż myśl, że gdyby nie ja, lepiejby jéj było na świecie, a ja nie mogłem jéj darować, że mi ją poznać dała.