Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 326.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Macierzyństwo odebrało Scholastyce resztę zdrowia, podkopanego już miejskiem powietrzem i niehygienicznemi warunkami życia. Napróżno dziecko szukało w jéj wyschłéj piersi pokarmu, biedna kobieta chodziła odtąd blada jak cień, ledwo suwając nogami. Każde zajęcie ją męczyło... garnki z jedzeniem wylatywały jéj z rąk bezsilnych, siadywała więc bezczynnie całemi godzinami, płacząc, że się mężowi na nic przydać nie może. Na dobitkę zaziębiła się, otwierając komuś bramę w nocy podczas nieobecności męża, dostała zapalenia płuc i leżała teraz w łóżku od kilku tygodni.
Tego już było trochę zawiele dla biednego stróża. Przy rozlicznych swoich zajęciach musiał się stać jeszcze dozorczynią choréj i niańką dziecka; wszystek grosz, jaki zarobił, szedł na lekarstwa dla żony i mleko dla synka; on sam głodził się prawie, żywiąc się po większéj części tém tylko, co mu z jakiéj kuchni dano. Prostacze jego serce rwało się bólem na widok cierpień ukochanéj kobiety: myśl, że ją stracić może, leżała mu na piersiach, jak ciężar stufuntowy, a lokatorowie, którym czasem zapomniał się ukłonić, utrzymywali, że Antoni się popsuł, że się zrobił mrukowaty i dochodzili do wniosku, że bądź co bądź ten lud prosty dziwnie jest niemiły.
Tak stały rzeczy aż do owego dnia, który miał być rozstrzygającym o chorobie Scholastyki...
Pocieszony myślą, że jéj spokojną noc zape-