Strona:PL Helena Pajzderska-Nowelle 342.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

by zamknął bramę i przed świtem żadnej karety nie wpuszczał.
Antoni spełnił automatycznie polecenie, zatkał wytłuczoną szybę poduszką i wrócił usiąść w nogach łóżka żony.
Krwotok był utamowany.
Scholastyka leżała znowu niby spokojnie, lecz najmniéj znające się na objawach agonii oko musiało poznać, że tym razem spokój ten był zwiastunem zgonu.
Antoni zrozumiał to także i z tą świadomością przesiedział parę godzin martwy jak drewno, z pięściami zaciśniętemi na kolanach i z nogą opartą o biegun kołyski, którą bezwiednie kołysał.
Już drugie koguty piały, gdy w piersiach Scholastyki odezwało się rzężenie, palce u rąk, spoczywających na pierzynie, wyprężyły się trochę, głowa zagłębiła sztywno w poduszki... rozpoczęło się konanie...
Antoni się przeżegnał... Wstał, wziął wiszącą nad łóżkiem gromnicę i zapalił ją spokojnie. Potém kląkł u wezgłowia, jedną ręką rozpaloną i suchą przytrzymywał gromnicę na drętwiejącéj, chłodnéj dłoni kobiety — drugą przewracał pożółkłe kartki staréj, podartéj książki do nabożeństwa.
W izdebce zapanowała cisza... nie mąciły jéj nawet dźwięki muzyki (widocznie goście siedzieli przy kolacyi) — ani umilkłe chwilowo chrapanie