Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/131

Ta strona została uwierzytelniona.




XV.
Wyzwoleniec w bezsile.

Upłynęło dwa tygodnie.
W kieszeni Romińskiego nie ma już ani centa; a mieszkanie i stół wypowiedziano mu rano. — Spostrzegamy go powracającego pieszo z śródmieścia, gdzie chodził do agencji wyszukającej pracę. Przystawa chwilami i jak lunatyk patrzy na szybko wymijający go tłum: doznaje wrażenia, jakoby na innej znajdował się planecie. Wszystko i wszyscy tacy mu obci — tacy obojętni...
Wskutek bezrobocia, jeden drugiemu wydziera zajęcie, jeden pod drugim kopie dołki — jeden drugiego nienawidzi. Nigdzie szczerego słowa — szczerej dłoni, a pomiędzy „swemi” najgorzej.
Wszechświat taki piękny, słońce świeci tak jasno, a świat ludzki taki poczwarny,