Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/146

Ta strona została uwierzytelniona.
—   142   —

gigantów chłonących moce,
uderzyć w grobowca ściany;
aż krwi czarnawa pleśń
opadnie w dół! — — — — — — — — —

Skończył, pociągnął nosem i pochrząknął jak zwykle, gdy był z siebie zadowolony, i byłby może jeszcze jaką mówką obdarzył słuchaczy, ale wystąpił naprzód były aktor krakowskiej sceny (omen złotej młodzieży), a do którego to zwrócił się „Sokrates” z improwizacją i — lunąwszy wódczanego wzruszenia łzami załepotał gradowym głosem:
— Panowie to genjusz! Ja znam sztukę, ja wiem co przez niego mówi!
— Wódeczność! A jakże przerwał rywalizujący z „Sokratesem” i o poezję — Modlich, którego zresztą czysty głos zdradzał w tej chwili wstrzemięźliwość.
— Pleciesz od rzeczy, bracie! Uklęknij przed nim na kolana! To perła! To gwiazda polskiego talentu za morzem!
Modlich się cofnął, ale rozentuzjazmowany aktor nalegał koniecznie, by wszyscy klęknąwszy — powitali na tułactwie boską twórczość poety.