Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/149

Ta strona została uwierzytelniona.
—   145   —

bitność nie wiadomo, czy bogini czy „Sokratesowi”, czy wspomnieniom Rumunji.
Były aktor podnosi go i biorąc w objęcia, woła rozczulony.
Znalazł się więc jeden, co sztukę zna!
Wszyscy:
— Ha! ha! ha!
Romiński przypatrując się tej scenie z drugiej strony ulicy — dostał zawrotu głowy. — Oto „poważna młodzież”, która lekkomyślnie naraziła go na stratę dwustu dolarów... Wepchnęła w otchłań nędzy...
Bawi się, weseli, śmiech ma na ustach, gdy on?...
Wstrząsnął się cały w oburzeniu, jak przebiegający w tej chwili obłoki grzmot i, smętny jak Chrystus na puszczy, szedł naprzód w ciemność spotkać się z przeznaczeniem...
Śmiech hulackiej młodzieży gonił go jeszcze, więc powtarzał urągające Chrystusowi słowa Lucypera, z czytanego przed chwilą w mroku poematu:

Zagrzmijcie śmiechem duchowie podziemni!
Radości blaski rozniećcie ogniste.
Ludzie zdradzają, bo ludzie nikczemni,
Lecz Bóg, gdzie Ojciec?.., A gdzież on?... mów Chryste!...