się tylko tem, że na środku stała kołyska z uśpionem maleństwem.
Romiński usiadł i wsłuchał się w monotonną ciszę, jaka domostwo to otaczała. Przerywało ją jedynie kipienie z garnków, lub westchnienie krzątającej się kobiety — ciężkie, głębokie, jakby pochodzące z nadmiaru pracy.
Na spragnionym spokojnej przystani Romińskim cisza ta, i kącik domowego ogniska, robiły kojące wrażenie. Dawne zapomnianych marzeń obrazy stawały przed nim zamglone...
Zjawę tę przerwało kwilenie dziecka, a Romiński widząc, że kobiecie trudno podołać gotowaniu i kołysaniu, zbliżył się do kołyski.
Szczególne wzruszenie go ogarnęło. Wpatrzył się w niekształtną buzię dziecka, a szczodry w uczucie spowodowane dotknięciem spokoju — robił mu już miejsce w sercu. — Skoro się tylko zaczynało krzywić, bujał go lekko, a na usta choć głosu nie wydał cisło się — a—a—a!
A brzmienie to nie znane dotąd jego uczucia ukazywało wyraźnie zamglony przed chwilą obraz... Występowało na niem stracone szczęście i takież wątłe istotki, któreby mu były życie wypełniły.
Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/162
Ta strona została uwierzytelniona.
— 158 —
![](http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/d/d8/PL_Helena_Sta%C5%9B_%E2%80%93_Na_ludzkim_targu.pdf/page162-602px-PL_Helena_Sta%C5%9B_%E2%80%93_Na_ludzkim_targu.pdf.jpg)