Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/164

Ta strona została uwierzytelniona.
—   160   —

Zaledwie tych słów domówił, w oddali zaturkotało. Romiński zdążył z niebiańskiej atmosfery przejść w ziemską i zrobić sobie obawy przeczucie, że tony Chopinowskie spotykają go zawsze przed ciężkimi zawodami — gdy w drzwiach stanęła... Regina.
Zerwał się jak błyskawica i błyskawicą przeleciała myśl, że Regina prawdopodobnie po całej awanturze wyszła za Gęsickiego i że w ich to domu się znajduje... Jej dziecię kołysał... O ironio!...
Upokorzenie jakiego w tej chwili doznał nie pozwalało na rozumowanie; podniecony dumą, stanął przed nią i takimże stałym, silnym głosem jak rano w kościele — powiedział: — Przeznaczenie widać przyniosło mię tutaj by przebaczyć i Tobie i wszystkim grzechom starej wiary. Zostań z Bogiem!
Szyderczy śmiech był na to odpowiedzią, a śmiech ten jak ćma złych duchów gonił za nim przez pole. — Ale Romiński nie zważał nań — przestał też chwiać się. W tej chwili ani zły, ani dobry duch nie miałby był do niego dostępu — on był sobą..,
Teraz wiedział...
To, co dziś nad ranem zdawało się go wołać do siebie, teraz — ujrzał jako stare grzechy sterczące słupami granicznymi, które nie dozwalały przekroczyć wytkniętej granicy.