Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/175

Ta strona została uwierzytelniona.
—   171   —

Czyż można dziwić się temu?
Wszakże ma oddać połowę swego tronu?..‘
Komu? — Tysiącleci niewolnicy?!...
Więc pomimo miłości ku tejże samej niewolnicy ośmiesza ją, aby tylko wstrzymać chwilę równouprawnienia. Ten sam mężczyzna, który w domu traktuje kobietę grzecznie, dla tejże kobiety gdy tazechce współzawodniczyć z nim w pracy społecznej — będzie brutalem. — Wielu z mężczyzn nie pogłębia się w istotę rzeczy, tylko — ot — nie chcą kobiety obok siebie w życiu publicznem.
Romiński pod tym względem nie stanowił wyjątku. Mimo całej niedoli, jaką przeszedł i konieczności starania się o pracę, burzył się, że u „słabszej istoty” przychodzi mu jej szukać. Tłomaczył sobie wprawdzie. że podobny przewrót jaki dokonał się w nim dokonywa się w całej ludzkości i że w przewrocie tym strony uważane za słabsze odniosą zwycięswo — a więc kobiety, ale...
Ale przykładać rękę do własnego upadku... w każdym razie przyznać się do winy uświęconej tradycją, jako woli Boga... to jakoś nie po męsku...
Ale...
Ale nie było innego wyjścia; trzeba się było poddać nowym prądom.