Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/186

Ta strona została uwierzytelniona.
—   182   —

Zarzucają mi naprzykład dziennikarze, żem w tej lub owej partji szukała zajęcia, a to w Chicago jest zbrodnią...
Nierozsądni! Dobrze że ich dla swych celów pokierował ktoś na silne stanowisko, ale, jeżeli się pragnie pracować nie dla partji, a dla dobra ogółu, czyż nie słusznie, aby każdą siłę tego ogółu poznać?
Jacyż oni ci świeczniki chicagoscy ograniczeni... Jakież falszywe mają pojęcie o pierwszych próbach biednego, bez środków do utrzymania literata.
Każdy inny artysta może dowolnie czerpać i zbliżać się do obcych żywiołów, tylko artysta literat wśród polonji chicagoskiej, ma spętaną wolę...
Śpiewu, muzyki, malarstwa, wolno ćwiczyć się u obcych mistrzów, tylko pisarz społeczeństwa polskiego w Chicago musi wprawiać pióro w „danej partji” i następnie tylko tej partji służyć.
Idjoci!
Zbrodniarze moralni! Oni tu obcinają skrzydła wolnym ptakom, artystom, pisarzom przez co wstrzymują rozwój polskiej literatury w Ameryce. — A pole tej pracy szerokie — a gleba bogata!
Wtedy dopiero podniesie się duch polskich pokoleń na obczyźnie, gdy na jego tle