Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/187

Ta strona została uwierzytelniona.
—   183   —

rozwiniemy twórczość. — Pracę, łzy, tęsknotę, wszelkie usiłowania tułaczów powinniśmy ubrać w nieśmiertelną szatę twórczego piękna, a ta, nietylko relikwijną świętością stałaby się pokoleniom tu zrodzonym — lecz ich wiarą. Tylko literatura odtworzona na tle tutejszem — podtrzyma w następnych pokoleniach polskiego ducha.
Pan wzdrygnął się na moje zbyt dosadne wyrażenia? O — panie! za te katusze, jakie ja tu przeszłam, niema dość dobitnych wyrażeń na określenie podłości moralnych zbrodniarzy.
Ale wracam do moich przygód: Odpychana wszędzie, rozpoczęłam znękaną pracę na własną rękę. Może mi to było przeznaczone, bo widzisz pan przeszłam już co najgorsze, zahartowałam się, silna zrobiłam się pracą, z dumą patrzę na usunięte mą ręką przeszkody, i dziś, pewniejsza jutra, z spokojem wspominać mogę o tem czarnem „bez słońca i chleba wczoraj.”
Romiński zamieniony cały w słuch, podniósł dłoń ku wilgotnym oczom.
„Bez słońca i chleba wczoraj.”
Wszakże i on był wczoraj bez słońca i chleba.
Cisza trwała chwilę: Snać w skupieniu