Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/206

Ta strona została uwierzytelniona.
—   202   —

miały to sercem mnie wyczuły i te osobiście wiele mi pomogły.
Miałam może licząc, na niedoświadczone a zawsze dobre kobiece uczucia, odwołać się w wydziale oświaty do ich litości? prosić o protekcję? Nie! przenigdy tego nie uczynię! Moja praca albo musi doznać uznania, lub upaść zupełnie! Handlować nią za przelotny błysk tryumfu nie będę! Albo świecić stale, lub zgasnąć na zawsze! Dwie tylko znam ostateczności; — pośrednia droga nie dla mnie.
Znowu nastała cisza, ale Romiński miał jeszcze w zapasie ciekawość, poruszył się więc nieśmiało, a następnie bardzo cicho jakby z trudnością, wykrztusił: — A kler?
— Od kleru w Chicago jeżeli nie doznałam wyraźnej życzliwości, to i przykrości także nie. Chicagoscy nasi księża, pod względem uprzejmości i taktu stanowią wyjątek w Stanach Zjednoczonych, a przebywałam w różnych miejscowościach po kilka lat. Nie popierają oni mego pisma, ku czemu mają może swoje powody, ale w każdym razie imienia mego dotąd nie szarpali.
Widzisz pan, ja — zbliżyć się do kościelnych ideałów, jako kobieta-człowiek — nie mogę. Nie ma tam doskonałych ideałów, bo niema równouprawnienia kobiet. Najdosko-