Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/233

Ta strona została uwierzytelniona.
—   229   —

Takie upokorzenie!... Czem zasłużyli na to u chicagoskiej poloni?
Więc tak chicagoska polonia wita talenty?
Nie podobno było czekać dłużej; na estradzie ozwały się jakieś wesołe dźwięki, ale p. Łaź słuchała ich z zamarłem sercem i z płynącemi po policzkach łzami.
Po występach panny Gawrońskiej i pana Karasia biednych studentów konserwatorjum Chopina — ukazał się Romiński.
Spostrzegłszy próżną niemal salę, zbladł śmiertelnie...
Chwilę się wahał ażali usiąść do fortepianu, ale koncert był już rozpoczęty, trzeba więc było wypełnić program.
Chwiejąc się jak pijany, zbliżył się do ulubionego instrumentu, lecz zamiast walca, którym miał powitać publikę, wydobył smutne jak śmierć tony pogrzebowego marsza Chopina.
Najpierw skarga, potem łzy, następnie urywane charczenie wydobywały się w nierównych dźwiękach, a wreszcie ucichło wszystko, a grający po chwili jakiegoś mocowania się z sobą — runął na podłogę.
P. Łaź jako też najbliżsi z za kulis przybiegli na pomoc, jak sądzili, omdlałemu, ktoś