Strona:PL Helena Staś – Na ludzkim targu.pdf/53

Ta strona została uwierzytelniona.
—   49   —

Uklęknął przy łóżku, krzyżyk darowany przez Annę z poszanowaniem przycisnął do ust i posłał w niebo modlitwę, na jaką tylko dobra, uczciwa dusza zdobyć się może.
Ze spokojem ułożył się do snu.
Śpij choć chwilę spokojnie, biedny niewolniku ludzkich idei, bo strasznem będzie twoje człowiecze przebudzenie.
Spał do godziny dziesiątej. Wstał z ciężką głową i myślą naznaczoną krzyżem.
Śnił Annę taką, jaką ją znalazł między trupami, gorzej nawet, bo śnił ją bez głowy. Po krzyżyku na białej wstążeczce domyślał się, że to była ona; — ale krzyżyk cały był zbroczony krwią.
Wmawiał w siebie, że sen ten, był wynikiem poprzedniego dnia wypadków, a jednak jakiś zabobonny lęk brał nad nim górę. Przypomniał sobie, jak matka jego nieraz powiadała, że śnić krzyż lub krew jest znakiem ciężkiego zmartwienia; a on śnił jedno i drugie.
Nie tknął nawet śniadania. Zaniepokojony myślą wciąż się wpatrywał w krwawy krzyż Chrystusa.
Dwunastą w południe zegar wybijał, gdy szepnąwszy: — tak będzie lepiej, — zdjął z siebie cenny krzyżyk.