W Hamburgu Kęszyccy czekali tylko dzień jeden. Okręt, na który bilety mieli kupione, odchodził drugiego dnia rano. Kontenci byli z tego, po gwałtownem bowiem wystąpieniu Wandy, pragnęli już jak najprędzej odbić od brzegu.
Gdy na drugi dzień ulokowali się na okręcie, jakoś lżej im się zrobiło, tem więcej, że i Wanda jakoś się ożywiła, okazując to szczerem zajęciem się rodzicami, ich pakunkami i wogóle wszystkiem, co się do nich odnosiło.
Wanda miała dobre wykształcenie i znała doskonale kilka języków; w drodze znajomość ta przydała się jej bardzo.
Po rozejrzeniu się w kajucie Wanda zrobiła uwagę, że drobne pakunki lepiej by było mieć pod ręką, poszła przeto się dowiedzieć, czy nie można by ich było dostać.
Długo jakoś bawiła; słysząc, że okręt daje sygnał odejścia, Kęszycki zaniepokojony wyszedł na pokład, by się przekonać, czy się jej co złego nie stało.
Nie znalazł jej nigdzie.
Zrozpaczony wrócił do kajuty; żonę zastał zemdloną z zaciśniętym w ręku listem; zanim przyprowadził ją do przytomności, okręt już pruł fale wody. Po otrzeźwieniu pani Kęszycka objaśniła, że sięgając do koszyczka po święconą wodę, by się nią przeżegnać na drogę, znalazła w nim list Wandzi.
Wanda pisała, że nie może zdobyć się na zburzenie własnego szczęścia, opuszcza więc ro-
Strona:PL Helena Staś - Marzenie czy rzeczywistość.pdf/25
Ta strona została uwierzytelniona.
— 19 —